niedziela, 15 maja 2016

Kilka zdjęć z moich ostatnich wojaży

Ostatnie tygodnie były dość mocno aktywne i bardzo mnie to cieszy. Miałem zaproszenia do kilku miejsc, gdzie mogłem opowiedzieć trochę o sobie, o tym co robię na co dzień i jak właściwie wygląda moje życie. Mówiłem o tym, że nie zawsze jest łatwo, ale ważne, by mimo tego - po prostu robić swoje, być wytrwałym i nigdy się nie poddawać. Powiedziałem jeszcze o wielu innych rzeczach - tych bardziej istotnych i mniej. Pamiętałem oczywiście o tej najważniejszej: wszystko co dobre, prawdziwe i piękne w moim życiu nie czynię ja sam, ale Stwórca. 

Chciałbym serdecznie podziękować za zaproszenie i wspaniałe przyjęcie: Szkole Podstawowej nr 5 w Konstantynowie Łódzkim, Katolickiemu Gimnazjum SPSK im. Św. Faustyny Kowalskiej w Łodzi, a także Niepublicznemu Przedszkolu "Happy Kids" w Rawie Mazowieckiej. 








sobota, 9 kwietnia 2016

Krótki sobotni wpis


„Gdyby w życiu było nam za łatwo, łatwo też moglibyśmy upaść” – pamiętam te słowa znanego polskiego pięściarza do dziś, i przyświecają mi one w sytuacjach, kiedy w moim życiu jest ciężej. Pamiętam też o tym, by nigdy się nie poddawać – niezależnie od tego, co by się nie działo. Trzeba być cierpliwym i wytrwałym, i robić swoje, choć w oczy nierzadko wieje wiatr, a nawet sypie się piach. Mało tego – często trzeba iść pod górkę. Jest takie motto: „Nie narzekaj, że masz w życiu pod górę, skoro wchodzisz się na sam szczyt”. Nie wiem, czy idę na szczyt, za to wiem, że pokonuję własną drogę i podejmuję własne walki, a tu z kolei pojawia się kolejne motto: „dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. A może czasem warto po prostu sobie odpuścić, o nic i z niczym nie walczyć i zostawić sprawy, by podążały własną ścieżką? Taką myślą kończę ten krótki wpis i życzę Wam dobrej soboty!  

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Nasze zmagania




Choć jest już późna godzina postanowiłem, że zrobię ten wpis, mimo tego, iż czuję lekkie zmęczenie. Kiedyś chciałem mieć lekkie pióro – pamiętam to jakby było dziś, jednak mi nie wyszło. Pewnie dlatego, że atrament w środku był za ciężki… Ach, mój stary aforyzm, który teraz mi się przypomniał. Nie jest on najwyższych lotów, ale najważniejsze, że jest mój! – jak często powtarza mi moja Kobieta, kiedy mówię Jej, że nie podoba mi się coś, co zrobiłem.

Nie wyszło, ale pisać nie przestałem i nie mam takiego zamiaru. Był czas, gdy chciałem być pisarzem, miałem nawet w planach napisać swoją książkę, jednak to także odłożyłem gdzieś na bok. No cóż: jak tu myśleć o napisaniu książki, kiedy człowiek nie może się solidnie zebrać i ukończyć pracy magisterskiej? No jak? – może Wy mi powiecie…
Jezus Chrystus zmartwychwstał. Ja także postanowiłem sobie, że od świąt Wielkanocy odrodzę się na nowo. Za dużo motałem się ostatnimi czasy. Robiłem zbyt wiele niepotrzebnych rzeczy, w głowie miałem za dużo zbędnych myśli. Teraz: cel, skupienie, działanie, wiara, konsekwencja powinny mi przyświecać na drodze, którą idę. I zrobię wszystko, aby tak było. Nie będzie to łatwe, ale wierzę, że dam radę!

Życie jest bardzo kruche. Ostatnie dni znów nam dały temu przykłady. Z tego świata odeszło kilku znanych ludzi – tych mniej znanych pewnie jeszcze więcej. Wśród tych rozpoznawanych było dwóch, którzy zaimponowali mi swoją osobowością i postawą. Mam tu na myśli księdza Jana Kaczkowskiego oraz posła Artura Górskiego. Obaj na swój sposób dzielnie walczyli ze swoimi nowotworami, co było dla mnie sprawą godną podziwu. Mówi się o tym, że Bóg nie pozwoli na to, byśmy dostali na swoje barki ciężar taki, którego nie jesteśmy w stanie unieść. No, chyba że się od Niego odwrócimy, wtedy często najmniejszy problem jest nas w stanie mocno przygnieść – choć nie jest to pewnie regułą, zresztą: nie mnie to oceniać. Ci dwaj Panowie mieli na swych barkach ciężar ogromnej wagi, jednak mimo tego nie poddali się. Walczyli bardzo dzielnie. Do samego końca. Nie dało się zauważyć, by jakiś z nich traktował chorobę jako karę czy nieszczęście. Wprost przeciwnie: ksiądz J. Kaczkowski nawet dziękował za to, że mógł doświadczyć choroby. I chyba rozumiem co miał na myśli.

Kontynuuję ten wpis już dnia następnego. Wczoraj nie dotrwałem. Jestem tylko człowiekiem. Zmęczenie było ode mnie silniejsze. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu walczyłbym z nim wszelkimi sposobami, pisał na pół śpiąc, by tylko ukończyć to, co zacząłem. I byłoby to dobre, ale tylko z jednej strony. Warto kończyć jest to, co zaczęliśmy. Ale warto także być przy tym cierpliwym. Kończyć coś tylko po to, aby skończyć – czasem mija się z celem. Przecież chcemy, by to co robimy było dobre. Nieraz warto jest poczekać, odpuścić sobie, odłożyć coś na później. Spojrzeć na cały stan rzeczy z trochę innej perspektywy.


Każdy z nas ma swoje życie, swoją drogę oraz krzyż, który niesie. Życzę Wam wytrwałości, siły, cierpliwości i miłości, abyście nigdy nie pogubili się w Waszych życiowych zmaganiach. Jak zawsze – pozdrawiam ciepło, tym bardziej, iż za oknem wiosna. 

wtorek, 22 marca 2016

Jestem tylko człowiekiem



Znów zrobiłem sobie trochę dłuższą przerwę w blogowaniu. Powiedzmy, że to po to, by nabrać sił, aby znów ruszyć do działania z nową energią. W życiu bez rąk to, że się nie ma rąk nie jest największym problemem. Wprost przeciwnie – z osobistego doświadczenia wiem, że przeciwności mogą być dużo większe. Poważniejsze. Jeśli człowiek zaakceptuje swoją niepełnosprawność, może z tym żyć. Żyć pełnią życia i się tym cieszyć.

W życiu nie zawsze jest łatwo. Czasami trzeba iść pod górkę. Mierzyć się z własnymi słabościami. Ale to, że życie nie jest łatwe nie oznacza bynajmniej, iż nie może być ono piękne. Wprost przeciwnie – często w trudach życia doskonalimy siebie, a tylko doskonaląc siebie, możemy naprawdę cieszyć się życiem.

A kto ma w życiu najłatwiej? Często ci, którzy się poddali. Człowiek, który się rozwija i dąży do swoich celów bardzo często będzie musiał iść pod górkę, by być wyżej na poziomie swojego rozwoju. Ktoś, kto się poddał, ma łatwo, bo już nie musi o nic walczyć. Nie musi walczyć o siebie, swoich bliskich i o lepsze jutro. Jest mu dobrze tak jak jest, choć często usłyszymy z jego ust, jak bardzo ma ciężko.

Byłem ostatnio w Urzędzie Pracy i spotykałem tam ludzi, którzy pracy nie mają. Oczywiście – nie potępiam ich za to. Człowiek nie żyje przecież po to, aby pracować. Jednak pretensje, jacy ci ludzie mieli do całego świata były wręcz niezwykłe. Rzecz jasna – nie mówię tu o wszystkich. Bo każdy z nas może nie mieć pracy i ma do tego prawo i nikt nie powinien go za to potępiać. Chodzi mi raczej o podejście do życia. I nie byłoby nic w tym złego – to ich sprawa – niech mają te pretensję do kogo chcą, tylko, że zdarza się tak, iż odbija się to mocno na innych – najbardziej na bliskich. Ale nie mi to oceniać…

Nie mi to oceniać, bo nie jestem doskonały. Często błądzę. Łatwo innych osądzam, samemu nie będąc świętym. Widzę źdźbło trawy w oku mego brata, a w moim być może jest belka, tylko nie potrafię tego zauważyć. Tak prosto idzie mi ocenianie innych… A kim ja takim jestem?

Jestem tylko człowiekiem. Istotą niedoskonałą. Słabą. Grzeszną. Jest tylko jedna droga ucieczki z tego wszystkiego – zaakceptować swoją sytuację i oddać życie woli Temu, który nas stworzył…

Jak zawsze – życzę Wam wszystkiego, co najlepsze! Dużo wytrwałości :-)

niedziela, 21 lutego 2016

Krótki niedzielny wpis, czyli wierzyć w to, co dobre

Kochani, witam Was serdecznie w nowym dniu. Nie wiem jak tam u Was, ale u mnie za oknem deszczowo. Za oknem - owszem, tak, ale w sercu świeci już słońce. Dwa dni temu dwie najbliższe memu sercu osoby znalazły się w szpitalu. Spotkaliśmy się nawet w trójkę na izbie przyjęć. Byłem lekko zmartwiony tą sytuacją, jednak nie dawałem się złym myślom, a wprost przeciwnie - robiłem wszystko, by skupić się na tym, co dobre. I nawet nieźle mi to wychodziło. A cała sytuacja, jak się później okazało, nie była taka straszna. Po zrobionych badaniach wyniki pokazały, że nie ma konieczności hospitalizacji żadnego z moich bliskich. Ucieszyła mnie ta myśl ogromnie. Ta sytuacja pokazała mi, że zawsze trzeba wierzyć w to, co dobre. Myśleć o tym, co dobre. Owszem, warto przygotować się gdzieś na to, że może być nie najlepiej, ale w sercu głęboko wierzyć, że jednak będzie dobrze :-) 

niedziela, 14 lutego 2016

Krótki niedzielny wpis





Chciałem serdecznie podziękować za każdy pozytywny komentarz, udostępnienie  i tak zwanego „lajka” pod filmem przedstawiającym rozmowę ze mną na TVP Łódź w programie „Budzi się ludzi”. Będę to powtarzał, aż Wam się znudzi – ale bardzo mocno mnie motywujecie! Pomagacie utwierdzać w przekonaniu, że droga, którą idę, jest dobrą drogą. Oczywiście – to wszystko przede wszystkim dzięki Bogu (bez Niego nie byłoby nic), ale Wy jesteście częścią tego planu. Idziemy własną ścieżką, każdy z nas wypełnia swoją misję, spotykamy się na skrzyżowaniach, gdzie dodajemy sobie otuchy, wspieramy dobrym słowem… Czasem możemy tam również spotkać kogoś, kto teoretycznie podcina nasze skrzydła. Ale to również do czegoś nam jest potrzebne. Być może teraz, w danej chwili nie rozumiemy tego, może zrozumiemy to kiedyś, a być może nigdy nie będzie nam dane tego zrozumieć. Najważniejsze to uwierzyć w to, że to także ma swój cel! Życzę Wam spokojnego popołudnia. Dziś tak zwane Walentynki. Pamiętajmy o Miłości każdego dnia, nie tylko w to święto. Jest Ona czymś dużo więcej niż tylko zakochaniem, euforią, hormonami itp. Trzymajcie się ciepło!! J



czwartek, 11 lutego 2016

1% podatku :-)

Kochani, rozpoczął się już okres rozliczenia PIT-ów. Jeśli chcielibyście wesprzeć mnie swoim 1% podatku, będzie mi bardzo miło. Na załączonym zdjęciu są podane wszystkie dane, które należy podać przy wypełnianiu PIT-u. Z góry serdecznie dziękuję Wam wszystkim za pomoc!  Będę też bardzo wdzięczny za udostępnianie tego posta. Pozdrawiam! J