czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęśliwego Roku 2016



Kochani, udanego roku 2016. Życzę Wam przede wszystkim szczęścia - tego prawdziwego. Radości z każdej chwili. Byście umieli cieszyć się małymi rzeczami. Doceniali to, co macie. Mieli nieustanną pogodę ducha, byli wciąż dobrej myśli. Mieli w sercu Miłość, Wiarę i Nadzieję. Życzę Wam wytrwałości, byście dzielnie nieśli krzyż, jaki macie. Uśmiechajcie się dużo. Nie wiem, jaki był dla Was obecny rok, ale życzę Wam całym sercem, by 2016 był o niebo lepszy. Pozdrawiam i dziękuję, że jesteście. Bez Was nie byłoby mnie... :-)

wtorek, 29 grudnia 2015

Po Świętach

Jak minęły Wasze Święta? Moje – bardzo dobrze. Pisałem już o tym na moim facebooku (https://www.facebook.com/mojezyciebezrak/) – na którego serdecznie Was zapraszam.

Lubię ten czas – można wtedy się zatrzymać i pomyśleć o tym, co w życiu najważniejsze. Można odpocząć. Człowiek zupełnie inaczej funkcjonuje. Nabiera nowych sił, energii, witalności – niezbędnych do tego, aby w pełni cieszyć się życiem.

Przy okazji chciałem podziękować wszystkim tym, którzy życzyli mi w Święta dobrze – to bardzo miłe. Dzięki za życzenia te osobiste, przesłane pocztą, telefoniczne, facebookowe, ale także i te, które do mnie nie dotarły w sposób fizyczny. Dziękuję wszystkim tym, którzy myślą o mnie dobrze i mi kibicują. To dodaje skrzydeł.

Mam kilka nowych planów związanych z moim blogiem i stroną facebookową – będę wprowadzał je stopniowo, jak znam siebie.

Szczęśliwego Nowego Roku!!


PS Może jeszcze się odezwę w 2015… 

piątek, 18 grudnia 2015

Zrozumienie, Desiderata, Pogoda Ducha

Dziś nie będę pisał dużo od siebie. Poniżej zamieściłem kilka tekstów, które można znaleźć w internecie. Jeśli jednak nigdy nie było Wam dane na nie trafić lub po prostu gdzieś o nich zapomnieliście, a może jednak pamiętacie - to i tak chętnie Wam o nich przypomnę, przywołam je, bo warto!! 

Pierwszy natrafiłem dziś na facebookowym profilu znajomego. Oto on:

"Nie ten mocny, kto burzy, lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten, co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie jest ten, kto oprócz własnych łez, cudze zrozumie."


Kolejny to DESIDERATA:

"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. 
     
Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.


Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.


Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.


Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy."




A na koniec dzisiejszego postu zamieszczam modlitwę o pogodę ducha:

"Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić; i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego". 



Życzę Wam, Kochani, przede wszystkim tej POGODY DUCHA, a reszta, wierzę, przyjdzie sama!! 

poniedziałek, 30 listopada 2015

Nie jesteś sam, nie jesteś sama

Czas leci jak szalony. Powoli zbliża się koniec roku 2015. Został tylko miesiąc. Jutro 1 grudnia. Kiedyś ktoś powiedział, że człowiek przecenia to, co może zrobić w ciągu jednego roku, za to niedocenia tego, co może zdziałać przez dekadę.

Dziesięć lat temu leżałem w łóżku. Patrzyłem w sufit i czułem się jak kompletny przegrany. Jak ktoś, kto przerąbał swoje życie po całości. Nie miałem psychicznej siły do tego, by wstać z łóżka, a co dopiero wyjść na dwór, pokazać się ludziom. Nie mówiąc o normalnym życiu.

Stan, w którym człowiek cierpi tak mocno, że nawet nie ma siły, by płakać, bo wyschły mu wszystkie łzy… Na domiar złego – ma świadomość tego, że będzie to trwało wiecznie…

Stan, w którym umiera nawet nadzieja… Świat nagle runął. Wszystkie wartości, którym hołdowałem, okazały się niczym. Zbudowałem sobie sztuczne życie, w którym najważniejsze nie było to, jakim się jest człowiekiem… Zrobiłem wiele złych rzeczy. I nagle tracę ręce… Czułem się jak nikt.

Minęła dekada, a ja żyję. Jestem szczęśliwy. Potrafię cieszyć się tym, co mam: rodziną, pracą, studiami, pasjami. To wszystko budowane było przez ostatnich 10 lat. Mam świadomość tego, że to dopiero początek. Jeszcze niejedno wyzwanie na mojej drodze. Ale wierzę, że przetrwam, pokonam wszystkie trudności. Nie sam, ale z bliskimi, a przede wszystkim z Bogiem.

Skończył się okres, w którym czułem, że mogę liczyć tylko na siebie. To był dobry czas, bo mnie czegoś nauczył. Ale człowiek nie jest Bogiem. Są rzeczy, które nie wiem jak bardzo by chciał i jak się starał – i tak nie przeskoczy.

Na szczęście jest KTOŚ, na KOGO zawsze można liczyć. Jezus Chrystus… Bóg, który zszedł na ziemie, w postaci człowieka, by pokazać nam, jak należy żyć. Jak postępować. Nikt na ziemi nigdy Mu nie dorówna. Ale czemu nie próbować?

Każdy z nas ma swój własny krzyż. I nie możemy go zostawiać, odkładać na bok, zapominać o nim. Trzeba go wziąć i nieść. Nawet jak śmieją się z tego inni. Nawet kiedy słyszymy krytykę. Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata. Musisz być przygotowany, musisz być przygotowana na to, że ludzie nie będą Cię rozumieć. Nieraz usłyszysz słowa, które Cię zranią.

Mimo tego – pamiętaj: NIE JESTEŚ SAM, NIE JESTEŚ SAMA! Nigdy się nie poddawaj. Na tym polega życie - by iść do przodu, mimo trudności i przeciwności. By przeć przed siebie. Nikt nie ma raju na ziemi... 

Życzę Ci wytrwałości, wiary, nadziei, dobrego nastawienia, a przede wszystkim miłości – tej prawdziwej. Jak zawsze – pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno ;-) 




poniedziałek, 9 listopada 2015

Nasze walki

Chciałbym robić dla Was częściej wpisy – niestety, mój czas, a także możliwości są ograniczone. Podobnie pewnie jak u Was. Goni nas codzienność. Jest tyle spraw, które musimy załatwić. Ciągle coś się dzieje. Zachować w tym wszystkim spokój i harmonię nie jest rzeczą prostą. Tym bardziej, kiedy czujemy presję, która nas otacza, a czasem wręcz napiera zewsząd.

Każdego dnia uczę się jak w tym wszystkim funkcjonować. Tak, żeby nie zwariować – jak to się mówi. Nie pogubić się, znaleźć złoty środek. Rozróżnić rzeczy ważniejsze od tych mniej ważnych, cały czas pamiętając o tym, co jest w życiu najważniejsze.


„Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” – tymi słowami zacząłem dzisiejszy dzień. Każdy z nas ma swoje walki. Najtrudniejsze odbywają się w nas samych. Życzę Wam, abyście zawsze je wygrywali. Pamiętajmy jednak o tym, że często będziemy czuli się przegrani, ale nie zapominajcie, że nie będzie to przegrana wieczna – dopóki się nie poddamy, nie odpuścimy sobie, nie zrezygnujemy. 

Teraz biorę się dalej do pracy, życząc Wam dobrego dnia! J

piątek, 30 października 2015

Dedykowane wszystkim tym, którzy mi kiedykolwiek pomogli

Jak wiecie nie jestem do końca samodzielny fizycznie. W wielu czynnościach potrzebuję pomocy. Na szczęście jest na tym świecie wielu ludzi, na których mogę liczyć. Ten krótki wpis dedykuję właśnie im, czyli Wam. Chcę wyrazić swoją ogromną wdzięczność za każdą pomoc, którą otrzymałem. Oczywiście – na samym początku dziękuję mojej kochanej Kobiecie, która jest ze mną na co dzień (Dziękuję za wszystko, Monisiu!) Dziękuję też tym, którzy kiedy zajdzie taka potrzeba, służą swoją pomocą. Chodzi tu o wszystkich moich przyjaciół i znajomych, jakich mam: w pracy, na studiach, na treningach, a także w życiu prywatnym. Dziękuję wszystkim tym, którzy pomogli mi kiedykolwiek w jakikolwiek sposób. Lista tych osób jest naprawdę długa. Niestety, nie wymienię ich – nie wymienię Was – poszczególnie i osobno, bo niektórych imion nawet nie znam… Mam tu na myśli pomoc m.in. w busach lub w sklepach w wyciągnięciu pieniędzy, kiedy potrzebuję zapłacić albo pomoc w wyjęciu telefonu, gdy dzwoni, a ja czuję, że powinienem go odebrać - ale nie tylko, bo tych sytuacji jest dużo więcej i wszystkich tutaj nie wymienię, bo nie wystarczyłoby miejsca. Dzięki Wam serdeczne!! Mógłbym pisać o tym bez końca… ale gonią mnie obowiązki, do których muszę – choć na chwilę – wrócić J


wtorek, 27 października 2015

Być wytrwałym, co by się nie działo


Wczoraj kiedy byłem kupić moje ulubione perfumy, młoda Pani, która mi je podawała, powiedziała nagle uśmiechnięta: „fajna ta strona, którą pan prowadzi”. Zrobiło mi się miło, bo oznacza to, że na Moje Życie Bez Rąk zaglądają nie tylko moi znajomi, ale też osoby, których nie znam osobiście. Jest to dla mnie dobra informacja. Utwierdza mnie ona w tym, że warto działać i robić swoje, mimo tego iż w życiu nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli.
Ostatnio miałem trudniejsze dni, ale jakoś to przetrwałem. I znów wyszło słońce. Za oknem, na dworze, praktycznie, ale przede wszystkim we mnie, w moim wnętrzu, w sercu.
To normalne, że do każdego z nas przychodzi nieraz gorszy czas - najważniejsze, by przetrwać to, co złe, z wiarą, że wszystko się zmieni – na lepsze.

Kiedy leżałem po wypadku na łóżku na początku nie docierało do mnie, co się stało. Lecz kiedy powoli odzyskiwałem świadomość swojej sytuacji, nagle pojawiła mi się w głowie myśl, że przegrałem całe swoje życie. Nigdy już nie będę szczęśliwy. Jestem totalnie nikim. To był okres, w którym także straciłem nadzieję. Umarłem wtedy duchowo. Odeszły ode mnie wszelkie uczucia, była tylko pustka, jakaś dziwna nicość… Długo by o tym pisać. Zresztą robiłem to już kiedyś. Wybaczcie, ale czasem będę się powtarzał. Jestem tylko człowiekiem…
I jak każdy człowiek czasem upadam. Upadam, leżę potem długo i nie mogę się podnieść. Jednak Bóg obok innych darów podarował mi wytrwałość, za co jestem Mu wdzięczny całym sercem. Wiem, że jakkolwiek źle by nie było, muszę być silnym i to przetrwać. Obiecałem to kiedyś sobie. Zawsze mi się udaje.
Pogodziłem się już dawno z tym, że nie mam rąk. Zaakceptowałem siebie takim, jaki dziś jestem. Ba, nawet staram się w tym znaleźć dobre strony, a wierzcie mi, że moja sytuacja ma swoje zalety. Może napiszę kiedyś o tym jakiś tekst.

Nie chciałbym przedłużać w nieskończoność tego wpisu.
Na koniec powiem o tym, że: każdy z nas ma wiele talentów i darów – ważne, aby je odnaleźć, a potem rozwijać – to rzecz pierwsza; kolejna sprawa: bądźcie silni i wytrwali, cokolwiek by się nie działo.
Życzę Wam tylko tego, co najlepsze! J



poniedziałek, 19 października 2015

sobota, 3 października 2015

Nie jestem święty


Życie codziennie uczy mnie tego, że nie powinienem się przed nikim tłumaczyć. Jeśli coś robię i czuję, że to jest dobre, to powinienem to robić i nie patrzeć się na innych. Jeśli się komuś to nie podoba – to jest problem tej osoby. Jednak temat, który tu poruszę jest wyjaśnieniem pewnej kwestii i niektórzy mogą odebrać to właśnie jako tłumaczenie się. W sumie to też nie jest mój problem, jak zostanie to odebrane. Piszę te słowa, by wyjaśnić sprawę mojej wiary, która, jak zauważyłem, opacznie rozumiana jest przez wielu ludzi.

Zacznę od tego, że jestem osobą wierzącą – chrześcijaninem. Czytam Pismo Święte, modlę się, nie wstydzę się Jezusa. Chętnie mówię o tym publicznie, kiedy jest tylko okazja. Staram się oddawać Bogu swoje życie. Wiem, że to On mnie stworzył i obdarzył wszystkimi talentami, które mam. I dziękuję Mu za to całym sobą. Nie ukrywam faktu, że gdy było naprawdę ciężko, to Bóg i modlitwa dawały mi siłę. Stwórca pomógł mi wyjść z mojej trudnej sytuacji. I chwała Mu za to, jak i za wszystko co dla mnie czyni.

Kolejna sprawa – jestem tylko człowiekiem. Człowiekiem grzesznym, niedoskonałym. Często się gubię, zbaczam z dobrej drogi, zapominam o tym co w życiu najważniejsze. Nigdy nie twierdziłem i nie twierdzę, że jestem święty. Popełniłem w swoim życiu wiele błędów, zrobiłem kilka głupich rzeczy, przez które wstyd mi było spojrzeć w lustro. Wiem, że niektórzy uważają to za hipokryzję – najpierw mówię o Bogu, a potem łamię Jego przykazania. Nie ma na tej ziemi człowieka idealnego. To kwestia tego, czy postanowisz w sercu, że oddajesz swoje życie Bogu, czy nie. Gdyby o Bogu mieli prawo mówić tylko ludzie doskonali – to nie miałby prawa mówić o Nim nikt.

Nie chcę nikogo nawracać siłą. Mówię tylko o swoim doświadczeniu. O tym, co przeżyłem. I cieszę się całym sercem, jeśli mogę przez to komuś pomóc. Nieważne dla mnie czy wierzysz, czy nie. To Twoja prywatna sprawa. Nie powiem Ci jak postępować, bo sam ciągle się tego uczę. Nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych z powodu ich wiary lub jej braku. Nie nakazuję. Nie pouczam. A jeśli ktoś tak to odbiera, to powtórzę to po raz enty – nie jest to mój problem. Ta strona nie będzie religijna. Czasem poznanie Boga i religijność to dwa różne bieguny.

Mógłbym pisać o tym długo, lecz czuję, że wystarczy. Wierzę, że Duch Święty otworzy Wam oczy i dobrze zrozumiecie mój tekst...


Tak na koniec: dziękuję Wam za wszystkie komentarze, zarówno na blogu, jak i na stronie facebookowej. Zachęcam do dalszej aktywności, która mocno mnie motywuje do dalszego działania. Życzę Wam dobrej soboty! Pozdrawiam, jak zawsze, serdecznie :-) 

środa, 30 września 2015

Zmiana czcionki na blogu

Dostałem kilku minut temu informację od mojego znajomego, że jest mały problem z czcionką, której używam na blogu. Polskie znaki są przez to niewyraźne i ciężko się czyta. Szczerze - to zauważyłem już to wcześniej, ale byłem przekonany, iż to tylko kwestia komputera, na którym się przegląda mojego bloga. Żeby ułatwić Wam czytanie, oczywiście czcionka zostanie zmieniona. Ta, którą piszę ten tekst, jest póki co próbna, ale nie mówię jej - nie. To by było na tyle teraz... Życzę Wam dobrego popołudnia :-) Pozdrawiam, jak zawsze, serdecznie!

poniedziałek, 28 września 2015

Nigdy nie jest idealnie

Kiedy występuję gdzieś publicznie, często mówię do ludzi o tym, że nadzieja także może umrzeć. Ktoś, kto nie przeżył nigdy jej zgonu, na pewno temu zaprzeczy. Nadzieja umiera ostatnia - tak się mówi. Coś w tym jest. Bo kiedy ją straciłem, żyło tylko moje ciało, poza tym - nic. No i jeszcze było ze mną to przeogromne cierpienie, którego nie da się opisać...

Do czego można to porównać?

Babcia wychowywała mnie w duchu katolickim. Co niedzielę chodziliśmy do kościoła - w jedną stronę 3 kilometry, z powrotem analogicznie tyle samo, czyli razem 6. Kiedy odbywały się rekolekcję, zdarzało się, że robiliśmy tak 4 dni pod rząd. Uczono mnie wtedy w kościele, że piekło to jest takie miejsce, gdzie człowiek strasznie cierpi, przechodzi katusze - mało tego: wie, że to cierpienie nigdy się nie skończy - będzie trwać wiecznie. Stan mojej duszy przez kilka miesięcy po tym jak straciłem ręce był właśnie taki, jakby trafiła ona do piekła. Wyschły wtedy też moje łzy. Chciałem płakać - wiedziałem, że gdybym to zrobił, ulżyłoby mi. Co z tego, że chciałem, jak nie mogłem...?

Wiem, że każdy z Was przechodzi swoje cierpienia. I nie twierdzę, że moje były większe. Tego nie da się porównać. Ale ja się wtedy czułem, jakbym trafił do samego piekła - to na pewno. Być może czujecie czasem podobnie. A może nie. Każdy z Was wie to najlepiej.

Piszę te słowa nie po to, by się nad sobą użalać. Chcę pokazać przez nie, iż w życiu może być różnie, ale człowiek nie jest nigdy do końca przegrany... Można się pozbierać ze wszystkiego. Żyć i być szczęśliwym, mimo tego, że nie jest idealnie. Bo nigdy nie będzie idealnie, ale to nie jest powód do tego, by nie być szczęśliwym.

Zacznij być szczęśliwy już teraz - co Ci szkodzi? Spróbuj, choć może nie jest to proste. Spróbuj i trwaj w tym, a kiedy zboczysz z postanowienia - spróbuj raz jeszcze. Właśnie na tym polega życie, by być wytrwałym, a po każdym upadku po prostu wstawać! Kończąc ten wpis, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze. I pamiętaj, że nie jest to bynajmniej czcze gadanie ;-)

niedziela, 27 września 2015

Podsumowanie - Turcja 2015



Miałem zrobić ten wpis kilka dni temu. Ciągle coś się dzieje i czasu brak. Choć to też pewnie kwestia zarządzania owym czasem. Muszę się tego nauczyć. Przyznaję - mam z tym mały kłopot. Brakuje mi konsekwencji... Podobnie z odkładaniem rzeczy na później. Tak zwana - prokrastynacja. Mam nadzieję, że to dobrze napisałem... OK, przejdźmy do konkretów.

Podsumowując wyjazd do Turcji: wylecieliśmy z reprezentacją Polski para-taekwondo 14 września, wróciliśmy 18 - w piątek. Zawody odbywały się w miejscowości Samsun. Był to mój drugi pobyt w tym Państwie. W roku 2014 byliśmy w Antalya-Belek.

Tegoroczny czas tam na miejscu wspominam pozytywnie. Niektórzy Turcy to naprawdę mili ludzie. Zwiedziłem trochę okolice i tamtejsze stragany, na których mnóstwo podrabianych rzeczy znanych marek.

Zawody odbywały się w czwartek. Do swojej walki podszedłem zmotywowany - przynajmniej tak czułem. Cieszę się, że udało mi się wyeliminować kompletnie strach przed kompromitacją. No, a wynik i sam przebieg mojego występu był taki, że... no właśnie - nieco się skompromitowałem. Zapomniałem kompletnie o podstawach. Wyszedłem do potyczki jakby wystrzelony w kosmos. Tak bardzo pracowałem nad koncentracją, że skupiłem się nie na samej walce, ale raczej na tym, by być skupionym... Może to trochę dziwnie brzmi. Ale ten kto tak miał, wie o co chodzi.

Mam swoje przemyślenia po zawodach. Na pewno się nie poddaję. Wprost przeciwnie. Już zaczynam myśleć o kolejnej walce, która - o ile tylko dostanę szansę - już w lutym. Teraz kończę ten wpis, bo choć niedziela, to wolnego nie mam... Za jakieś pół godziny jadę do Tomaszowa, ale więcej na ten temat powiem za jakiś czas... Dobrego niedzielnego popołudnia dla Was!!

PS Wybaczcie nieładny styl... ;-)

wtorek, 8 września 2015

Góra Kamieńsk 2015 - zdjęcia i reportaż

16 sierpnia br. odbyła się III edycja "Zdobywamy Górę Kamieńsk". Miałem przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu, a krótki reportaż na ten temat znajduje się pod tym linkiem:  http://www.belchatow24.tv/reporta%C5%BCe/wsp%C3%B3lnymi-si%C5%82ami-zdobyli-szczyt

To prawda, że wraz z moim wolontariuszem dobiegliśmy na szczyt jako pierwsi, ale trzeba zaznaczyć tu dwie rzeczy: po pierwsze nie o wynik tu chodziło - idea była zupełnie inna; a po drugie - osoby poruszające się na wózkach miały nieporównywalnie trudniej niż ktoś mający sprawne nogi, ponieważ poza tym, że jechały pod górkę, to analogicznie musiały też pilnować tego, by przypadkiem nie stoczyć się w momentach, kiedy przestawały pracować rękoma. No, chyba nie muszę tego tłumaczyć - wiadomo o co chodzi.

Poniżej wrzucam kilka zdjęć z tego wydarzenia. Przyszły do mnie wczoraj na maila :-)






niedziela, 9 sierpnia 2015

Obóz Taekwondo w Pucku - zdjęcia

Jak napisałem w poprzednim poście - 1 sierpnia wróciliśmy wraz z dziewczyną z obozu taekwondo, który odbywał się w Pucku. Dziś zamieszczam dla Was parę zdjęć z tego wyjazdu. Zachęcam do obejrzenia i życzę spokojnego niedzielnego popołudnia :-)







niedziela, 2 sierpnia 2015

Pierwszy wpis :-)



Nie ma czasu do stracenia. Połowa wakacji już za nami. Bardzo szybko to zleciało. Wczoraj wraz z moją dziewczyną wróciliśmy z obozu sportowego z Pucka. Był to obóz taekwondo, ale o swojej pasji do sportu zdążę Wam jeszcze opowiedzieć. Dziś, byście już tak długo nie czekali, pragnę się przedstawić.

Mam na imię Przemek, mam 30 lat. I tak jak w opisie na górze strony – mając lat 20 straciłem obie ręce w wypadku kolejowym. Od tamtej chwili uczę się żyć na nowo. Czasem jest niełatwo – to fakt. Ale czy ktoś powiedział, że w życiu będzie łatwo? Ostatnio przeczytałem taką oto myśl – jeśli człowiek uświadomi sobie, że życie jest trudne i to zaakceptuje, ono nagle stanie się prostsze. I coś w tym jest. Wiem to po sobie. Kiedyś nie potrafiłbym sobie wyobrazić, że można żyć bez rąk. Teraz wiem, że jest to możliwe. Mało tego – można nie mieć rąk i być szczęśliwym. Czy to nie jest piękne?

Nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że niepełnosprawność znaczy nieszczęście. To nieprawda. Spójrzcie dookoła siebie. Rozejrzyjcie się, a zobaczycie, że szczęście zależy od zupełnie czegoś innego. Ilu to bogaczy, mając pozornie wszystko, jest nieszczęśliwych? Pytanie retoryczne.


Nie będę się zbyt długo rozpisywał. Nie można wszystkiego wyjawić naraz. Trzeba dawkować. Na koniec wpisu życzę Wam wszystkiego, co najlepsze! Pozdrawiam ciepło, Przemek J

sobota, 11 lipca 2015

Witam serdecznie :-)

Cieszę się, że tutaj wpadłeś/aś :-) Tak jak widzisz - blog jest w trakcie tworzenia. Liczę na to, że z chęcią będziesz mnie tu odwiedzać. Czekaj cierpliwie na wpisy, dam z siebie wszystko, aby było tu ciekawie i motywująco! :-)

Pozdrawiam, Przemek