czwartek, 28 stycznia 2016

Poranne przemyślenia...

Kilka dni mnie tu nie było. Wracam. Zawsze będę wracał. Dopóki stąpam po naszej pięknej Ziemi. Człowiek ma tyle rzeczy na głowie, że trudno się z tym wszystkim zorganizować. Sprawa to niełatwa, by wszystkiemu podołać. Skupiając się zbytnio na jednym, drugie nam ucieka, zajmujemy się tym drugim, przez co znów zaniedbujemy pierwsze - w wyniku czego często jest tak, że ani jedna, ani druga rzecz nie jest zrobiona dobrze. Też tak macie? Ja mam tak często. Jestem człowiekiem i to dlatego. Tak, wiem, są na tym świecie ludzie, którzy potrafią ogarnąć wszystko - a przynajmniej takie sprawiają wrażenie - ja do nich nie należę. 

Ważne, aby wyznaczyć sobie w życiu priorytety. Mówi się, że "jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu - wszystko jest na swoim miejscu". Wierzę, że właśnie tak jest. To postawienie Jego na piedestale sprawia, że reszta układa się sama. Część z Was się z tym pewnie nie zgodzi i macie do tego prawo. Nie chcę tutaj nikogo umoralniać, samemu nie będąc doskonałym. Ale właśnie dlatego, że nie jestem doskonały, nie jestem święty, że jestem człowiekiem, który błądzi i grzeszy, muszę mieć kogoś, kto jest mocniejszy ode mnie, po to, aby umacniał właśnie mnie. 

Będę teraz szczery. Zawsze staram się taki być. Przychodzą mi czasem do głowy myśli, że na blogu, który miał albo powinien być głównie o moim życiu bez rąk, tak dużo piszę o Bogu. Tylko za chwilę, w opozycji, mam myśli inne, w rodzaju: a o czym właściwie mam pisać? 

O tym, że życie jest ciężkie, a tym bardziej bez rąk? A może o tym, że jak człowiek czegoś bardzo chce, to może wszystko? Coś w tym jest. Tylko tak rzadko się mówi o tym, jaką cenę trzeba zapłacić za realizację naszych ludzkich zachcianek. Spójrzmy na tych, którzy zrobili ogromną karierę, którzy teoretycznie mają wszystko, czego dusza zapragnie, a potem spytajmy ich, czy są naprawdę szczęśliwi i spełnieni? Zapytajmy ich, jak ich życie osobiste, rodzina... 

Zjadłem właśnie śniadanie. Będąc najedzonym pisze się trochę ciężej, także część rzeczy, które miały być w tym wpisie, pojawią się w kolejnych. Nie mając rąk, jestem wdzięczny Bogu, że mam obok siebie Osobę, która mnie kocha i na którą mogę liczyć. Która wspiera mnie - pomaga chociażby zrobić jeść, jakkolwiek prozaicznie to zabrzmi. Z którą co dzień rano witam nowy dzień. Chcę iść z tą Osobą przez życie. Ona mi coś daje, ja daję coś Jej. Wydaje mi się, że na tym m.in. polega życie, by zrezygnować z części swoich przyjemności i zachcianek i zastanowić się nad tym, przemyśleć to, czego potrzebuje ktoś, kogo kochamy. Można co prawda pójść tą drogą, w której myśli się tylko o sobie i o tym, co jest najważniejsze dla nas, kompletnie nie licząc się z innymi, ale możemy też wybrać inną ścieżkę. I nie chodzi o to, by z bólem się dla kogoś poświęcać... Dawanie szczęścia innym może być przyjemnością. Jednak pamiętajmy, że aby coś komuś dać, sami musimy to posiadać. "Szczęście - rzecz, która się mnożny, kiedy dzieli się ją z innymi" - tą myślą kończę swój wpis, życząc Wam pięknego i radosnego dnia! :-) 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

10 cennych rad Peale'a




Jestem właśnie w trakcie lektury książki "Moc pozytywnego myślenia", której autorem jest Norman Vincent Peale. Niektórzy z Was to zapewne wiedzą, ponieważ cytowałem już jej fragment na moim facebooku. Na końcu pierwszego rozdziału znajduje się 10. rad, które, jak autor zaznaczył, podbudowują pewność siebie, pomagają pokonać defetyzm oraz ćwiczą człowieka w wierzę. Pozwolę sobie je dla Was zacytować poniżej:

1) Stwórz i odciśnij trwale w swojej psychice obraz siebie jako kogoś, komu się udaje. Trzymaj się tego obrazu uporczywie. Nie pozwól mu zblaknąć. Nigdy nie myśl o sobie jako o tym, który przegrywa; nigdy nie wątp w realność owego mentalnego wizerunku. To jest największe niebezpieczeństwo, gdyż umysł zawsze usiłuje spełnić to, co widzi w wyobraźni. Zawsze więc wyobrażaj sobie sukces, bez względu na to, jak źle układają się sprawy w danym momencie.

2) Za każdym razem, kiedy przyjdzie ci do głowy negatywna myśl tycząca się twoich osobistych możliwości, świadomie sformułuj pozytywną myśl, która tę poprzednią "skasuje".

3) Nie piętrz trudności w wyobraźni. Deprecjonuj, pomniejszaj każdą tak zwaną przeciwność. By wyeliminować trudności, należy je badać i skutecznie im przeciwdziałać, ale trzeba je postrzegać tylko jako to, czym są. Nie można ich wyolbrzymiać myślami dyktowanymi przez strach.

4) Nie patrz na innych z lękliwym podziwem i nie próbuj ich naśladować. Nikt nie może być tobą z tak dobrym skutkiem, jak ty sam. Pamiętaj też, że większość ludzi, pomimo pewnego siebie wyglądu i sposobu bycia, często jest równie przestraszona jak ty i tak samo wątpi w siebie.

5) Dziesięć razy dziennie powtarzaj te pełne mocy słowa: "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciw nam?" (List do Rzymian 8,31) (Przerwij teraz czytanie i powtórz je TERAZ, powoli i z ufnością.)

6) Znajdź kompetentnego doradcę, który pomoże ci zrozumieć, dlaczego robisz to, co robisz. Dowiedz się, jakie jest źródło twoich uczuć niższości i zwątpienia w siebie; często pochodzą one z dzieciństwa. Samowiedza prowadzi do wyleczenia. 

7. Dziesięć razy dziennie utrwalaj w sobie wiarę w następujące twierdzenie, powtarzając głośno, jeśli to możliwe: "Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia." (List do Filipian 4,13) Powtórz te słowa TERAZ. To magiczne zdanie jest najpotężniejszym na świecie antidotum na myśli o własnej niższości. 

8) Dokonaj realistycznej oceny własnych możliwości, a następnie podnieś ją o 10 procent. Nie stawaj się egocentrykiem, ale wzbudź w sobie zdrowy szacunek do siebie. Uwierz w swoje własne, wyzwolone przez Boga siły. 

9) Oddaj się w ręce Boga. Aby to uczynić, po prostu oznajmij: "Jestem w rękach Boga". Potem uwierz, że TERAZ otrzymujesz całą moc, jaka jest ci potrzebna. Poczuj, jak spływa w ciebie. Przyjmij, że "Królestwo Boże jest w tobie" (Ewangelia wg św. Łukasza 17,21) w postaci siły wystarczającej, by odpowiedzieć na wyzwania rzucane przez życie.

10) Przypomnij sobie, że Bóg jest z tobą i nic nie może cię pokonać. Uwierz, że TERAZ otrzymujesz od Niego siłę.


A teraz śpij dobrze :-) 

środa, 13 stycznia 2016

Decyzja należy do CIEBIE

Wczoraj znajoma na facebooku opublikowała bardzo fajny tekst. Wrzucam go tutaj w trochę przeze mnie zmienionej wersji. Myślę, że warto wziąć go sobie do serca. Szczególnie jutro rano, kiedy się obudzimy. 


Wyobraź sobie, że założono Ci konto, na które każdego dnia dostajesz przelew w wysokości 86.400 zł. Jednak aby pieniądze wpływały codziennie na Twoje konto, konieczne jest przestrzegania dwóch zasad.

1 ZASADA: To, co nie zostanie zużyte w ciągu danego dnia, nie może być wykorzystane później, po prostu przepada bezpowrotnie. Każdy nowy dzień rozpoczynasz z tym samym saldem – 86.400 zł.
2 ZASADA: Bank może zamknąć Twoje konto, wcześniej nie informując Cię o tym. Po prostu, jeśli tak uzna – Twoje konto zostanie bezpowrotnie zlikwidowane.

Co byś zrobił/zrobiła z takim kontem? Pewnie wydałbyś/wydałabyś na rzeczy, które dadzą radość Tobie i Twoim bliskim. Na rzeczy potrzebne Tobie, na prezenty dla tych, których kochasz. Każda złotówka, każdy grosz wydany byłby dobrze.

Wiesz… tylko Ty już jesteś klientem takiego banku! Tylko waluta jest inna, bo to nie złotówki, euro, dolary, ani franki – to CZAS!!

Codziennie rano dostajesz za darmo od Boga 86400 sekund życia. Każda chwila, którą zmarnujesz, odejdzie bezpowrotnie. Wczorajszy dzień nie wróci już nigdy. Każdy poranek przynosi kolejne 86400 sekund. Twoje konto może być zamknięte w każdym momencie, bez żadnego uprzedzenia. Śmierć często przychodzi niespodziewanie, nagle.

A więc pomyśl, co zamierzasz zrobić z bezcennymi 86400 sekundami, które dał Ci dziś Stwórca w prezencie?

Decyzja należy do CIEBIE! J  

A teraz dobranoc!! :-)






niedziela, 10 stycznia 2016

Zdjęcia z poniedziałkowego nagrania w ŻAK-u










Nocne przemyślenia

No i 31 lat jest na karku. Miło. Bynajmniej mnie to nie martwi. Czas leci i to, że będę miał coraz więcej, a nie mniej, jest rzeczą nieuniknioną. Cieszy mnie to, ponieważ czuję, że się rozwijam, a jest to dla mnie bardzo ważne. Chyba Wam to już pisałem - rozwój jest celem mojego życia. Celem nadrzędnym. Czymś co mnie nakręca. 

Jest kilka rzeczy, które są dla mnie niesamowicie ważne. Przede wszystkim wiara, bo to ona daje mi prawdziwą siłę. Kiedyś myślałem, że mogę liczyć tylko na siebie, ale im więcej spraw próbowałem "ogarnąć", tym gorzej mi to szło. Dziś wiem, że nie jestem sam. Jest ktoś więcej, bez kogo nie byłbym tak silny jak jestem. Własna siła jest bardzo zgubna, bo zawsze gdzieś się kończy. Prawdziwą siłę może dać tylko Jezus Chrystus. Bez Niego nie radziłbym sobie z własnymi słabościami...

Prawdziwa siła nie polega na tym, by nią szastać na lewo i prawo i pokazywać wszystkim, ile jej mamy. Prawdziwa siła to według mnie przede wszystkim walka ze swoimi słabościami. Wszystko możemy w tym, która nas umacnia... Dobrze jest się oddać w Jego ramiona. 

Cały czas zdarza mi się błądzić. Dzieje się to przede wszystkim wtedy, kiedy odstawiam gdzieś Jezusa na bok. Wtedy też zamiast Niego do mojego serca wkracza niepokój. Zaczynam się bardziej stresować, przejmować zbytnio tym, co przyziemne. Jezus daje harmonię... 

I nie chodzi tu bynajmniej o religijność, ale przede wszystkim o duchowość. Myślę, że tam jest prawdziwa siła. 

Dziękuję Bogu za to, że przeżyłem to 31 lat. Dziękuję Wam za to, że jesteście. Wczoraj miałem urodziny, a jutro na WOŚP zaśpiewam kilka kawałków z moim kolegą Stoperem. Myślę, że będzie to dobry czas. W poniedziałek nagrałem też kawałek "Wstawaj i walcz" do filmu, który nakręciła o mnie moja koleżanka - Weronika. 

Nie jestem raperem. Jest kilka spraw, które chcę przekazać, a rap jest tylko jednym z narzędzi. Zresztą - wychowałem się na tej muzyce. Zawsze chciałem to robić, ale gdzieś brakowało mi odwagi. Dziś próbuję. 

Kończę ten wpis i wskakuję do łóżka, bo już bardzo późno, a trzeba się wyspać. Życzę Wam dobrej nocy :-) pa... 


niedziela, 3 stycznia 2016

Przemyślenia, gdy za oknem mróz



Witam Was ciepło w nowym dniu. Ciepło, choć za oknem wcale tak ciepło nie jest. U nas na wiosce mróz. I to dosyć mocny. Dobrze, że moja kochana Kobieta napaliła w naszym małym kominku. Gdyby nie to, nie byłoby bynajmniej tak przyjemnie, jak jest. 

Jednym z moich działań na rok 2016 miała być praca nad emocjami. Muszę się przyznać, że nie jest to łatwa praca. Mało tego: to dużo trudniejsze niż myślałem. Miałem już moment, w którym czułem, że się poddam... Na szczęście Bóg czuwał mocniej i nie pozwolił na to. Dzięki Mu za to! 

Wczoraj przeglądając internet trafiłem na kilka fajnych cytatów Matki Teresy z Kalkuty. Myślę, że warto by było umieścić ich parę na blogu. Nie wnikam w samą postać Matki Teresy - słysząc z jednej strony zdania dobre, pozytywne na jej temat, z drugiej wprost przeciwnie. Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Wielki szacunek dla tej kobiety za wszystko co zrobiła dobrego dla innych. 

A oto kilka - według mnie - najpiękniejszych jej cytaty, które znalazłem w internecie: 


"Gdy oceniasz ludzi, nie masz czasu ich kochać" 

"Lepiej jest zapalić świecę, niż przeklinać ciemność"

"Miej czas na to, aby pomyśleć - to źródło mocy. Miej czas na modlitwę - to największa siła na tej ziemi. Miej czas na uśmiech - to muzyka duszy"

"Jeśli z kimś rozmawiasz, rób to tak, jakby to była jedyna osoba na tej ziemi"

"Kiedy jest ciężko, pamiętaj, że nie zostaliśmy wezwani do odnoszenia sukcesów, ale do wierności. Wierność jest ważna w najmniejszych rzeczach i to nie dla samej siebie - ale ze względu na rzecz wielką, jaką jest wola Boża"

Jest jeszcze tego trochę. Wybrałem tylko te, które najbardziej do mnie trafiły. Matka Teresa z Kalkuty mówiła przede wszystkim o miłości i miłosierdziu. Często o tym zapominam. A jest to być może, zaraz po naszym zbawieniu, najważniejsza rzecz w życiu. A może nie ma zbawienia bez miłosierdzia? Św. Paweł napisał hymn o miłości... Czy miłość i miłosierdzie to to samo? Sam zadaje sobie to pytanie. Można szukać na nie odpowiedzi, można ją znaleźć, ale zawsze będzie to tylko odpowiedź ludzka. 

Takie mam dziś przemyślenia. Taki nastrój do przemyśleń. Może to przez ten mróz za oknem? 

Kończąc ten wpis, Kochani, jak zawsze, życzę Wam dużo radości :-)


sobota, 2 stycznia 2016

Życie to proces? Rób progres!

Obudziłem się rano. Pierwsze co zrobiłem, to zacząłem nastawiać swój umysł na to, co dobre. Wiem, zapomniałem przy tym o najważniejszym - by się pomodlić i podziękować za nowy dzień. Ach... zrobiłem to właśnie teraz! Stan wdzięczności to stan wyjątkowy, piękny... 

Nie jest mi czasem łatwo obudzić się i zacząć dzień dobrymi myślami. Bywa że te złe dominują, próbując zawładnąć moim umysłem. Ale nie daję im się! I wiecie co? Jest coraz lepiej. Z każdym dniem czuję poprawę. Widzę ogromną różnicę między tym co jest dziś, a tym co było kilka miesięcy temu. I znów wytrwałość pokazała swoją siłę. Wytrwałość - ta niezwykła cecha. To dzięki niej czynimy postępy, rozwijamy się. Ona wyrabia w nas konsekwencję... A może jest odwrotnie? Sam nie wiem. Chociaż konsekwencji bywa iż często mi brakuje, ale na brak wytrwałości raczej nie narzekam. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Gdy byłem młody miałem "słomiany zapał". Zaczynałem coś z wielką mocą, ogromnie się podpalałem, ale po kilku dniach mi przechodziło. Chciałem widzieć efekty "tu i teraz", ale one tak szybko nie przychodziły. Dzisiaj nadal jestem młody, ale już wiem, że na rezultaty trzeba poczekać. I do tego potrzebna jest cierpliwość... 

Jakiś czas temu obiecałem sobie - być może i publicznie, nie pamiętam - że będę cierpliwość ćwiczył, trenował się w niej. I mam jej trochę więcej niż kilka miesięcy temu. Nie przyszło to od razu rzecz jasna, trzeba było poczekać, włożyć sporo pracy, ale warto było. Bo efekty jakieś już widać. Moja cierpliwość nie jest jeszcze idealna, ale jest dużo lepsza niż była. 

Ucząc się konsekwencji wstałem dziś rano i zaraz po tym, jak przeczytałem fragment książki o emocjach, usiadłem do komputera i zrobiłem krótką notatkę w moim dzienniku. Postanowiłem sobie, że w tym roku będę go prowadził. Starał się zapisać w nim coś każdego dnia. Jest drugi dzień i postanowienia nadal się trzymam. Mam nadzieję, że powiem to także ostatniego dnia tego roku. 

Życie to proces, który trwa... Hm, a może tylko mi się wydaje. Może to tylko moje wrażenie. Tymi przemyśleniami, jednak z bardzo dobrym nastawieniem witam kolejny dzień! Was także witam bardzo serdecznie, życząc udanej soboty - MNÓSTWA RADOŚCI! Do przeczytania niebawem... Pa pa :-)


Zaczynamy nowy roczek, pierwszy wpis w 2016

To zaczynamy nowy, kolejny roczek. Nie wiem jak Wy, ale ja się cieszę. Zawsze nowy rok niesie ze sobą nadzieję. Na zmiany. Zmiany, rzecz jasna, na lepsze. Wierzę w zmiany. Nie tylko w te noworoczne. W każde. Jeśli się chce - można. Ja chcę bardzo... 

Chcę i będę się starał, aby nie skończyło się tylko i wyłącznie na chęciach. Grudzień 2015 roku to był już udany miesiąc. Udany początek zmiany. Przeżyłem go tak, jak chciałem. Nie było to łatwe, przyznaję. Ale, jak już kiedyś pisałem, gdyby było w życiu za łatwo, łatwo też byłoby nam upaść. Kiedy jest ciężej - musimy uważać, trzymać się w ryzach. 

Ostatnio też zobaczyłem na facebooku taki oto cytat: "w życiu nie może być ciągle dobrze, bo jeśli jest ciągle dobrze, to znaczy, że jest niedobrze" (cytuję z pamięci). To prawda. Zgadzam się z tym.

Kiedyś myślałem, że życie polega na tym, by zawsze było dobrze. Teraz wiem, że nie. Jeśli chcemy się rozwijać, czynić postępy - czasem musi być ciężko. Często musimy iść pod górkę. Na tej drodze często wychodzą na wierzch nasze słabości. Racja, możemy postanowić, że idziemy na łatwiznę... wybrać drogę prostszą.

Idziemy na łatwiznę. Skupiamy się tylko i wyłącznie na tym, żeby czuć się dobrze, nie myśląc przy tym o tym, co czuje ktoś inny. Myślę, że to nie jest dobra droga. Nie jest dobra, dla mnie bynajmniej - wiem, co mówię, bo kiedyś nią szedłem. 

Miło, że jesteście tu ze mną. Zachęcam Was, byście zaglądali, jak najczęściej. Wpisy w tym roku będą pojawiać się regularniej. A może ma ktoś ochotę poczytać to, co pisałem dawno temu? (Byłem trochę inny niż jestem dzisiaj...) Jeśli tak, zapraszam na mojego poprzedniego bloga: http://pr-wieczorek-dsm.blogspot.com. Wow, ile tam wpisów! Aż sam się zdziwiłem, jak zajrzałem... 

W tym roku mam kilka ważnych zadań do wykonania. Prośba do Was - wspierajcie mnie w tym i dopingujcie - to naprawdę pomaga! Jestem tylko (i aż!) człowiekiem. Lubię kiedy wpisujecie tu swoje komentarze, kiedy motywujecie itp. To bardzo, bardzo miłe!

Ale wracając do zadań na rok 2016. Najważniejsze to: napisanie, a potem obrona pracy magisterskiej, udany start na Mistrzostwach Europy w para-taekwondo, które odbędą się we wrześniu, nie gdzie indziej, ale właśnie w Polsce... Bardzo ważne kolejne zadanie. Czeka mnie bardzo dużo pracy ze swoimi emocjami. Chciałbym skupiać się jak najwięcej na tym, czego chcę. Jak najczęściej chcę doceniać to, co mam. Pragnę robić więcej wpisów na tym blogu - trzeba dorównać mojemu poprzedniemu...

Mógłbym jeszcze popisać... Ale skończę na dziś, bo od 10 minut jest już 2 stycznia, także godzina późna, czas położyć się spać. Życzę Wam dobrej nocy i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU - 2016!! Pa pa... :-)